W sobotę o godzinie 16:30 rozegraliśmy kolejne czwarte już spotkanie o ligowe punkty.Naszym przeciwnikiem były rezerwy Mszczonowianki Mszczonów a spotkanie naprawdę dobrze poprowadziła trójka sędziowska z Warszawy.Wystąpiliśmy w składzie: S.Grefkowicz,S.Kuczek,R.Dąbrowski,M.Nowicki,M.Wawrzyniak,P.Gajda(46’R.Tomaszewski),
M.Nowak,M.Jaworski,M.Dobkiewicz(46’P.Zienkiewicz)A.Rogala(65’J.Grefkowicz),T.Jurczak(89’K.Drązikowski)
Niektórzy już przed tym spotkaniem dopisywali nam kolejne trzy punkty i skazywali rezerwy Msczonowianki na wysoką porażkę a tym czasem sam mecz miał bardzo dramatyczny przebieg ale zakończony „happy endem”:) W początkowych minutach mecz nie był zbyt ciekawy momentami wyglądało to jakby niektórzy nasi zawodnicy już za bardzo uwierzyli w swoją wielkość-brakowało walki czyli tego co do tej pory przechylało szalę zwycięstwa na naszą korzyść.Dobrego dnia nie mieli nasi podstawowi napastnicy, potwierdzeniem moich słów jest sytuacja z około 20 minuty kiedy Tomek Jurczak nie wykorzystuje nawet rzutu karnego po faulu na Arturze Rogali.Potem mamy jeszcze kilka zmarnowanych sytuacji m.in. prze Jawora,Rogala czy Jurka co w końcu w myśl piłkarskiego porzekadła o niewykorzystanych sytuacjach mści się na nas i przegrywamy 1:0.W barwach gości największe zagrożenie pod nasza bramka sprawia ich napastnik z nr 14 który kilkakrotnie rozrywa naszą defensywę.Goście na to spotkanie przyjeżdżają w zaledwie 12-osobowym składzie z czego kilku ich zawodników jest mocno zaawansowanych wiekowo.My zamiast ostro przycisnąć przeciwnika nadal gramy zbyt statycznie choć i tak okazje do strzelenia bramek są ale niestety większość ich marnujemy-poza jedną kiedy Rogal wypuszcza w uliczkę Nowego a ten kładzie bramkarza i strzela na 1:1.Takim też wynikiem kończy się pierwsza połowa.W szatni padają mocne słowa i wydaje się, że drugą połowę zaczniemy już jak należy. Niestety mimo dwóch zmian nasza gra nie ulega znaczącej poprawie i to przeciwnik wychodzi na prowadzenie.Mija kilka minut a przegrywamy już 3:1!(niestety nie widziałem zbyt dobrze tych sytuacji rozgrzewałem się za bramką przeciwnika).Kiedy wchodzę na boisko bardziej niż chyba sam wynik martwi mnie przez chwilę widok chyba największego walczaka w drużynie a do tego kapitana Marcina Jaworskiego który stoi ze spuszczoną głową.Na szczęście taki widok nie trwa długo Jawor szybko dochodzi do siebie i to on po długim crossie Nowego daje sygnał do ataku-nie szło mu jego teoretycznie lepszą prawą nogą to decyduje się na strzał lewą i do tego z woleja a piłka z duża siłą wpada do siatki Mszczonowianki!Chwilę potem a mamy już remis bo przełamuje się Paweł Zienkiewicz (któremu ostatnio świetnie idzie na treningach a do tej pory nie miało to przełożenia w meczu).W naszej drużynie wreszcie widać radość z gry-idziemy za ciosem a prowadzenie daje nam Radek Tomaszewski wpychając piłkę z 5 metrów do bramki.Potem z mojego podania korzysta Paweł Zienkiewicz który już na luzie zwodem oszukuje bramkarza i strzela nie do obrony.Na koniec przełamuje się jeszcze Tomek Jurczak który tym razme nie marnuje sytuacji sam na sam z bramkarzem i strzela a piłka przed wpadnięciem do siatki odbija się jeszcze od słupka.Kilka minut potem sędzia kończy spotkanie mamy 6:3 i kolejne trzy punkty!
Sam mecz na pewno mógł podobać się kibicom ale na pewno mniej Trenerowi który bardzo mocno przeżywał każde nasze nieudane zagranie.Zaś reszta drużyny mam nadzieję dostała solidną nauczkę na przyszłość, że każde punkty trzeba wywalczyć wręcz wyszarpać przeciwnikowi bo za darmo to teraz nawet „ciężko w mordę dostać”.Na pewno cieszy jedna rzecz iż mimo niekorzystnego rezultatu i długiej strzeleckiej niemocy potrafiliśmy się podnieść z kolan i w 20 minut strzelić 5 bramek-to tylko pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych trzeba „tylko” mocno chcieć.Taka ilość goli w tak krótkim odstępie czasu pokazuje a może inaczej – udowadnia, że w tej drużynie jest naprawdę duży potencjał,a przecież od wtorku wracają kontuzjowani Jakub Rogoziński,Tomek Mikulski i Piotrek Kamiński co zwiększy rywalizację w drużynie a także siłę i tak mocnego przecież ataku z Rogalem Jurkiem i Zieniem który wreszcie się przełamał i miejmy nadzieję teraz już będzie seryjnie zdobywał bramki:)
Teraz zaś czeka nas seria jeszcze trudniejszych meczy która pokaże gdzie tak naprawdę jesteśmy.Pierwszy z nich w następną sobotę kiedy jedziemy do podwarszawskich Lasek na spotkanie z miejscowym Rysiem która to drużyna wybitnie nam nie leży choć mam nadzieję, że jednak i tam się wreszcie przełamiemy i przywieziemy kolejne 3 punkty:)
Autor: Jarosław Grefkowicz
Autor zdjęć: Paweł Nowicki