W niedzielę graliśmy w Zielonkach z drugą drużyną miejscowego Naprzodu która jest wiceliderem w tabeli naszej A klasy i jest na dobrej drodze do awansu.Naszym ambitnym planem było nieco im tą drogę wydłużyć.A jeszcze nie tak dawno, kilka sezonów temu pamiętam jak graliśmy z pierwszym składem Naprzodu który teraz jest już w czwartej lidze-w końcu gmina Babice w której leżą Zielonki należy do najbogatszych w Polsce i właśnie pieniądze z gminy oraz prywatnych sponsorów pozwoliły na tak szybki awans a to chyba jeszcze nie koniec ambicji miejscowych działaczy.A wracając do naszego meczu graliśmy w składzie: R.Kowlaski,D.Popławski,S.Kuczek,R.Dąbrowski,M.Makowski,J.Rogoziński(M.Pilichowski),T.Mikulski(P.Zienkiewicz),
M.Nowak(J.Grefkowicz),M.Wawrzyniak(M.Nowicki),M.Jaworski,T.Jurczak.
Pierwsza połowa była wyrównana,dużo było ambitnej walki,zaś mało sytuacji bramkowych a zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy – około 35 minuty przeciwnicy zdobywają bramkę z rzutu karnego po faulu Roberta Dąbrowskiego na Marku Kamińskim(jakoś ten zawodnik szczególnie zapadł mi w pamięci).Chłopaki na boisku kłocili się z sędzią że faulu nie było,zaś na ławce rezerwowych wszyscy włącznie z trenerem orzekliśmy że jednak przeciwnikom karny się należał.Z mojej perspektywy wygądało to tak że, Robert zostawił nogę a napastnik Naprzodu sprytnie to wykorzystał,wypuścił piłkę zaś sam wpadł na nogę Bobana-takich karnych widziałem już wiele począwszy od najniższych lig aż po te najlepsze. u nas niezłe zawody rozgrywał Marcin Wawrzyniak który najczęściej strzelał na bramkę przeciwnika,dwa razy dochodząc do dobrych sytuacji bramkowych.Niestety jemu podobnie jak innym brakowało precyzji.Nasze strzały nawet z wydawałoby się dobrych pozycji poważnie nie zagroziły bramce przeciwnika gdyż poprostu były najczęściej niecelne.Przeciwnikom poza tą akcją też na za wiele nie pozwoliliśmy w ataku-nie przypominam sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji dla Zielonek w tej części meczu.
Po przerwie przez kwadrans mecz był wyrównany,Około 60minuty dostaliśmy jednak kolejny cios-Mateusz Pilichowski starając się wybić piłkę niestety skierował ją do a przynajmniej w stronę własnej bramki-wydaje się że jeszcze Robert Kowalski wybiłby tą piłkę z linii albo już minimalnie zza niej? lecz przeciwnik wślizgiem wpycha ją już stuprocentowo do siatki przy czym chyba faulował naszego bramkarza w rękę który jeszcze długo po tej akcji zwijał się z bólu a potem nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego ostro z nim dyskutując.Sam nie jestem pewny czy był faul czy nie więc wolę nie oceniać.Dodam tylko że Kowal miał już piłkę na jednym ręku nad ziemią,Pytanie czy przeciwnik najpierw trafił piłkę czy Kowala i czy już ona nie była wcześniej za linią bramkową?W A klasie nie ma telewizyjnych powtórek żeby sobie wszystko obejrzeć na spokojnie i ocenić jak było naprawdę;)W każdym bądz razie jak słusznie zauważył nasz trener:sędzia nie wypaczył wyniku meczu-choć na pewno podjął zbyt dużo pochopnych bądz kontrowersyjnych decyzji.Kilka minut potem miejscowi jeszcze przypieczętowali swoje zwycięstwo strzelając już bezdyskusyjnie prawidłową bramkę na 3:0.W końcówce mogliśmy zmniejszyć rozmiary porażki,nieco ożywienia wnieśli rezerwowi i swoje sytuacje mieli Paweł Zienkiewicz i Mateusz Pilichowski-niestety niewykorzystane.Choć uczciwie trzeba przyznać że, przy wysokim prowadzeniu przeciwnicy dali nam więcej swobody bardziej broniąc wyniku niż dalej atakując.
Z naszej strony to kolejny mecz bez gola z akcji,gola na wyjezdzie, a w ogóle już trzeci w rundzie rewanżowej bez jakiejkolwiek bramki.Przypomnę że w sześciu meczach na wiosnę strzeliliśmy jedynie 6 bramek z czego 3 w jedynym zwycięskim jak do tej pory meczu z Anprelem i 3 z 6 zdobył Robert Dąbrowski po dośrodkowaniach z rożnych(choć na 2 meczach go nie było) dlatego będę uparcie twierdził że na tą chwilę to nasza najgrozniejsza broń w ataku niestety w tym meczu kompletnie nie wykorzystywana-spośród conajmniej 5 rożnych i kilku wolnych bitych w szesnastkę przeciwnika nie przypominam sobie ani jednego adresowanego do Bobana(swoją droga więkoszość była w ogóle źle bita).W ogóle przy rożnych bądz wolnych nie mamy opracowanego żadnego schematu ustawienia a każdy staje gdzie i kiedy mu się podoba.Takie rzeczy powinno się przećwiczyć na treningach i wiem że, wiele osób się z tym zgadza-z drugiej zaś strony na tychże treningach frekfencja często słaba-regularnie bywa garstka a niektórzy niemal wcale.O napadzie i jego wspołpracy z pomocą już nie będe się powtarzał dodam jedynie że, spodziewałęm się więcej zrozumienia między Jaworem a Nowym ale jakoś nawet oni regularnie grający i trenujący ze sobą tego dnia nie potrafili się „dogadać”.Smutna kolejna porażka i nasza coraz gorsza sytuacja w tabeli.W tej rundzie ani razu nie zagraliśmy na zero z tyłu a i bramek strzelamy coraz mniej choć mam nadzieję że, teraz kiedy z czołówką tabeli już graliśmy (poza Błonianką) w tą niedzielę o 17:00 u nas z Borzęcinem nastąpi wreszcie przełamanie i wygramy choćby skromnie 1:0-czego sobie,trenerowi,kolegom z drużyny i kibicom serdecznie życzę:)
Autor: Jarosław Grefkowicz
jeśli chodzi o wrzutki z rożnych lub wolnych adresowanych do Bobana to wydaje mi się ze jest to mało możliwe, po pierwsze Boban nigdy nie wchodzi w to samo miejsce w polu karnym, poprostu gdy piłka jest wrzucona prawidłowo Boban sam szuka wolnego miejsca i urywa się obrońcom zeby ta piłke skierować w światło bramki, po drugie nie mamy opracowanych 3,4 rozwiązań taktycznych zeby zawodnik wżucający wiedział w które miejsce ma starać się wżucić piłke co wynika z absencji zawodników z podstawowego składu na treningach, gdyby regularnie trenował pierwszy skład, Trener napewno wpoił by nam rozwiązania taktyczne rzutór rożnych, wolnych czy nawet autów, i dlatego gramy tzw frrestyle, ale to tylko moje prywatne zdanie, które każdy może uważać za błędne…
pozdrowienia dla całego składu i ludzi z nami związanych:)
jawor