Dotkliwa porażka w Chąśnie 1:5

W ubiegłą niedzielę rozegraliśmy pierwszy sparing na naturalnej murawie a może lepiej boisku(bo murawa w odniesieniu do tego na czym graliśmy to za dużo powiedziane).Mecz odbył się w Chąśnie z miejscową Olimpią czyli kolejnym reprezentantem skierniewickiej okręgówki.Ten spotkanie było jednak zupełnie inne niż poprzednie z sąsiadem drużyny z Chąśna w tabeli czyli Astrą Zduny.W tamtym meczu to my cały czas prowadziliśmy,mając przewagę nie tylko w bramkach ale i w posiadaniu piłki kreowaniu gry zaś teraz od początku to przeciwnik nas przycisnął czego efektem były stracone przez nas już 3 bramki do przerwy.Ale po kolei zaczęliśmy w składzie dalekim od optymalnego z różnych powodów zabrakło m.in. S.Kuczka, R.Dąbrowskiego,D.Popławskiego,J.Rogozińskiego,T.Mikulskiego,M.Pilichowskiego a nawet obydwu bramkarzy.W bramce z konieczności stanął nasz trener Mariusz Mikulski,w obronie na bokach Karol Drązikowski,Łukasz Antosik,zaś na środku obrony jako ten ostatni Tomek Jurczak a przed nim Maciek Nowicki,w pomocy Marcinowie Jaworski,Nowak,Wawrzyniak,a w ataku Piotrkowie Ufa i Kamiński.Celowo wymieniłem 10 osób gdyż sam jako jedenasty dołączyłem z kilkuminutowym opóźnieniem w biegu prosto po pracy,zaś jedynym zmiennikiem był Mariusz Makowski,który przyjechał wraz ze mną.W takim eksperymentalnym składzie i na tym dziwnym boisku(błoto,gdzie indziej śnieg,a nawet lód)nie byliśmy w stanie nawiązać równorzędnej walki szczególnie w pierwszej połowie.W ogóle pierwsze 45minut było feralne, kontuzji doznał chyba nasz najlepszy zawodnik Marcin Nowak (potłuczone żebra przez które do dzisiaj nie może dojść do siebie)zaś ja oraz kilku kolegów zaliczyliśmy kilka „spektakularnych” upadków-do dzisiaj boli mnie tyłek.W przerwie zebrał nam się solidny opieprz od trenera który przyjęliśmy z pokora bo niestety nasza gra była zła.Po przerwie przeciwnik dołożył jeszcze dwie bramki i zrobiło się bardzo nieciekawie bo już 5:0,zaś nas mimo lepszej gry stać było jedynie na bramkę honorową którą strzelił z karnego Piotrek Kamiński(faul też był na nim).W drugiej połowie sytuacji mieliśmy naprawdę sporo ale pudłowaliśmy nawet do pustej bramki.
Naszą słabą grę na pewno poniekąd tłumaczy bardzo eksperymentalny skład szczególnie obrona,no i brak bramkarza-trener starał się jak mógł ale on ostatnio nie grał z nami nawet na treningach gdyż jest po dłuższej kontuzji kolana.Kontakt z naturalnym boiskiem też nie wyszedł nam na dobre ,ale trzeba się przyzwyczajać gdyż bardzo możliwe że pierwsze mecze przyjdzie nam rozgrywać na niewiele lepszych boiskach,choć ja mam taką cichą nadzieję że jednak przez te 10 dni które zostały do inauguracji ligi te boiska jednak osuszą się i rozmarzną w końcu jak spojrzę za okno to 6 stopni na plusie i słoneczko:).Boisko zmusiło nas do grania głównie długimi piłkami od czego przez co najmniej ostatnie dwa lata próbowaliśmy się odzwyczaić i ten paradoks też było widać-niekiedy zamiast po prostu wybić piłkę próbowaliśmy ją rozgrywać co kończyło się głupimi stratami.Ten mecz wyjaśnił też wiele w kwestii naszej kadry-niestety jest przed tą rundą niezbyt liczna,choć na ligę jestem przekonany że jednak będziemy zawsze w silniejszym składzie-po prostu na sparingi niektórzy nie mogą bądź nie chcą się aż tak zmobilizować i tu jest długa lista przyczyn z których najważniejsze to szkoła praca i niestety kontuzje.Poza Marcinem Nowakiem na razie niezdolni do gry są nasz kapitan Sławomir Kuczek który ma problemy z pachwiną oraz Mateusz Pilichowski który w spotkaniu z Astrą Zduny naderwał więzadła w kolanie i naruszył rzepkę więc niestety czeka go minimum 6 tygodni przerwy w treningach więc może nawet nie zagra już w tej rundzie. Do tego dochodzi kilka drobniejszych urazów-takich przygotowań jeszcze nie było za kadencji trenera Mariusza:  nie dosyć że kilka ważnych ogniw drużyny często olewa sobie treningi inni mają nie sprzyjającą ku temu pracę to jeszcze te kontuzje.Na tą chwilę nie jest za ciekawie choć mam nadzieję że do ligi sytuacja znacznie się poprawi.Na pewno też w tym meczu zawiedli na codzień rezerwowi jak Karol,Makosz,Maciek czy ja szczególnie jeśli chodzi o tą beznadziejną pierwszą połowę z której już wyciągnąłem pewne wnioski i już nigdy mam nadzieję,a wręcz zrobię wszystko żeby  nie rozegrać równie słabych 45minut.Druga była nieco lepsza ale zabrakło już kolejny raz skuteczności szczególnie bolą niewykorzystane te tak zwane setki,albo nawet dwu steki bo jak inaczej nazwać niecelne strzały do pustej bramki.Czasu pozostało niewiele ,w tym tygodniu odbyły się już dwa treningi w tym to na co czekałem czyli 80x50m-frekwencja nie była taka zła ale nadal daleka od ideału,mam nadzieję że chociaż ci co trenują będą w stanie pociągnąć grę drużyny w lidze i bynajmniej nie pisze tu (na razie) o sobie bo ja nadal nadrabiam wieloletnie zaległości-choć oczywiście zrobię wszystko co możliwe żebym mógł sam o sobie napisać w najbliższym czasie coś dobrego;)-może już po  tym weekendzie kiedy to gramy sparing z Orłem Nieborów-drużyną teoretycznie bynajmniej najlepszą z naszych sparingpartnerów jeśli biorąc pod uwagę ligę i miejsce w niej.Tym razem wracamy na sztuczną nawierzchnię do Łowicza,co ma swoje plusy(dobra murawa) i minusy(jak pisałem na początku w lidze stan boisk może by podobny do tego w Chąśnie).Mecz już w niedzielę bodajże o 12:00-liczę na dużo lepszy skład tym razem to i wynik powinien być lepszy a tym samym humory przed ligą:)To już w następny weekend!

Autor: Jarosław Grefkowicz