Astra Zduny – Promyk Nowa Sucha

W sobotę  graliśmy z Wrzosem w Żyrardowie zaś w niedzielę już z Astrą Zduny w Łowiczu.Przedstawiciel skierniewickiej okręgówki postawił już wyższe wymagania niż nasi poprzedni rywale,w końcu jest to pierwszy zespół który gra wyżej od nas.To co najbardziej się rzuciło z przebiegu meczu to to o czym już byłem przekonany przed jego rozpoczęciem,czyli że przeciwnik nie wysiądzie kondycyjnie w drugiej połowie meczu tak jak nasi poprzedni rywale,ale od początku.Zaczęliśmy w składzie Sebastian Grefkowicz,Sławomir Kuczek,Maciek Nowicki,Łukasz Antosik,Dominik Popławski,Jakub Rogoziński,Marcinowie Nowak i Jaworski,Mateusz Pilichowski,Piotr Ufa oraz Tomasz Jurczak.Na zmiany wchodzili Bartosz Targaszewski,Karol Drązikowski,Mariusz Makowski,Paweł Zienkiewicz a także ja(tym razem nawet udało mi się jako pierwszemu).Tym razem mecz już w pierwszej połowie przyniósł grad bramek i emocji.Zaczęliśmy tak jak lubimy-czyli ofensywnie pierwsze 20 minut to my głównie siedzieliśmy na połowie przeciwnika,którego to scenariusza nikt u nas się chyba nie spodziewał gdyż jakby nie było byliśmy raptem 17godzin od zakończenia poprzedniego meczu a niektórzy grali w nim pełne 90 minut jak choćby nasz wczorajszy bohater-Marcin Nowak.Jedna z takich dobrych akcji naszego zespołu przynosi nam prowadzenie zaś strzelcem bramki  jest Piotrek Ufa który dobija piłkę po strzale Marcina Nowaka.Na 2:0 podwyższa niezwykle ofensywnie grający Dominik Popławski.Popularny Dino w obronie niemal nie do przejścia zaś w ataku wykańcza bardzo dobrą akcję Nowego który mija kilku przeciwników i podaje wzdłuż bramki zaś Dominik  precyzyjnym strzałem pokonuje bramkarza z około 10metrów. Przy tym wyniku to ja w zasadzie bez rozgrzewki wszedłem na boisko za utykającego Mateusza Pilichowskiego-Masła i niestety miałem swój udział przy pierwszej bramce dla przeciwników.Dałem się łatwo ograć zawodnikowi z nr 4 na koszluce w barwach Astry który to jeszcze podciągnął około 10 metrów i jakoś dziwnie nie atakowany z 20 paru metrów uderzył nie do obrony.Oczywiście przy tej akcji mogę się tłumaczyć brakiem rozgrzewki asekuracji ze strony kolegów ale niestety nie mogę w tak głupi sposób dać się ogrywać;/ Zaś zaraz po wznowieniu gry na pewno częsciowo odkupiłem swoje winy kiedy to po rozegraniu piłki z Nowym zobaczyłem świetnie wybiegającego za plecy obrońców Kubę Rogozińskiego i rzuciłem mu dobrą prostopadłą piłkę zaś on po niewątpliwym błędzie bramkarza umieścił piłkę w siatce i mieliśmy wynik 3:1.Akcję która przyniosła nam następnego gola przeprowadził Piotrek Ufa któy słynie ze swojej waleczności.Tym razem nacisnął stopera Astry a ten zamiast wybijać piłkę próbował przełożyć Piotrka,co mu się nie udało i nasz zawodnik popędził sam na sam z bramkarzem który jego strzał jeszcze odbił przed siebie a z takiego rozwoju wydarzeń skrzętnie skorzystał Tomek Jurczak kótry dobił piłkę do niemal pustej bramki obok bezradnego bramkarza.W pierwszej połowie przeprowadziliśmy jeszcze jedną -najładniejszą koronkową wręcz akcję zakończoną kiedy to piłka wędrowała wśród moich kolegów niemal jak po sznurku a zakończona została  zdobyciem gola,ale niestety ze spalonego(przynajmniej tak orzekł jeden z dwóch prowadzących to spotkanie sędziów).Po przerwie u nas znowu zmiany lotne zaś gra naszego zespołu jakby nieco przysiadła,co niestety wykorzystali przeciwnicy,którzy bramkę na 2:4 zdobyli po moim ewidentnym błędzie-dobiegłem jako pierwszy do bezpańskiej piłki tuż przed naszym polem karnym ,nasz stoper Sławek krzyknął do mnie prosząc o podanie zaś ja naciskany przez dwójkę zawodników Astry niestety podałem zdecydowanie zbyt lekko i jeden z przeciwników pierwszy dopadł do piłki zwiódł jeszcze Sławka po czym uderzył nie do obrony.Potem opuściłem plac gry a nasza gra już nie wyglądałą tak dobrze jak w pierwszej połowie -nie było już niemal dogodnych sytuacji a nawet jak takie się trafiały to brakowało skuteczności.Zaś przeciwnicy zdobyli kontaktowego gola kiedy to w naszym polu karnym z interwencją spóznił się Mariusz Makowski.Po tym golu nieco się ocknęliśmy z tej strzeleckiej niemocy  i swoją pierwszą bramkę w sparingach strzelił Paweł Zienkiewicz,który świetnie nabiegł na piłkę i uderzył głową nie do obrony po bardzo dobrym dograniu ze skrzydła od Kuby Rogozińskiego.Kilka minut pożniej z powrotem pojawiłem się na placu gry i od razu mogłem choć częściowo odkupić swoje winy.Zaraz po tym jak wbiegłem na boisko pobiegłem do kontry i dostałem podanie w pole karne od Piotrka Ufy,ale uderzyłem zbyt lekko i bramkarz drużyny Zdun bez większych problemów złapał piłkę.Przeciwnicy zdołali jeszcze strzelić kontaktowego gola kiedy to przy linii bocznej wyłuskali piłkę od Piotrka Ufy,a który w tej sytuacji według mnie był jednak faulowany(choć niepotrzebnie próbował kiwać bo kilka metrów od niego stałem chociażby nie pilnowany ja).Z boku boiska szybką a przede wszystkim celną piłkę w nasze pole karne wrzucił znowu ten nr 4 w drużynie Astry a tym razem nie popisali się nasi obrońcy jak i Sebastian-przeciwnik ubiegł ich wszystkich i końcem buta przerzucił piłkę nad naszym bramakrzem ustalając wynik spotkania na 5:4 dla nas.
Dodam jeszcze że biorąc pod uwagę nasze zmęczenie jak i klasę przeciwnika rozegraliśmy naprawdę niezłe spotkanie szczególnie jeśli chodzi o ofensywę-w końcu byliśmy skuteczniejsi co od razu dało nam 5 bramek.Gdybyśmy tak jeszcze w defensywie byli bardziej zdecydowani,krócej kryli to z pewnością stracilibyśmy mniej bramek-choć tu akurat największe pretensje mam do siebie ,po prostu złość mnie do tej pory rozpiera na samo wspomnienie moich błędów i najchętniej jeszcze dzisiaj rozegrałbym kolejny sparing (na moim zegarze w komputerze minęła już pierwsza w nocy…),a niestety na następny zanosi się dopiero w przyszły weekend gdyż ten zaplanowany już na wtorek został odwołany przez przeciwnika.Ze swojej strony pozostaje mi dalej trenować (najchętniej codziennie!) a resztę zapraszam na treningi choć w środę i zapewne piątek- weźdzcie przykład z Marcina Nowaka,po nim najbardziej widać że trening czyni mistrza:)Szczególnie tyczy się to tych którzy nadal nie grają nawet połowy tego co jeszcze pół roku temu,bo do ligi zostało już tylko 3 tygodnie i trzeba wziąć się ostro w garść jeśli chcemy odegrać w niej znaczącą rolę a nie tylko uniknąć walki o utrzymanie.Zaś od siebie mogę obiecać walkę i zaangażowanie aby poprawić się w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła żebym drużynie był w stanie dać coś więcej niż tylko chęci do gry…Tak więc mam nadzieję koledzy z drużyny- do zobaczenia w środę o 19 już na naszym miejmy nadzieję obeschniętym boisku:-)

Autor: Jarosław Grefkowicz